piątek, 21 grudnia 2012

Rozstania

Nie lubię rozstań...chyba jak każdy.
Ale przychodzi czas kiedy naszym koleżankom, kolegom, przyjaciołom, przyjaciółkom kończą się wizy i kontrakty i musza wracać do siebie.
Pożegnałam już kilkoro Ukraińców i Ukrainek i łatwo nie było.

Były łzy..............................dużo łez :(

środa, 5 grudnia 2012

Don't touch

Zacytuję w przybliżeniu:

-Ty jej nie dotykaj! Ty masz przecież dziewczynę na Ukrainie! Zostaw ją! To jest nasza polka, a Ty masz swoją dziewczynę na Ukrainie! Nie zaczepiaj jej!

niedziela, 25 listopada 2012

Kierowcy i auta

Pewnego dnia wyszliśmy z pracy i idąc przez plac przed wejściem, mijaliśmy panią która z nami pracuje. Siedziała ona za kierownicą swojego auta. Jednego z kolegów z Ukrainy ten obrazek wprawił w niezły szok. Zaczął się dopytywać jak to możliwe. Dla niego było to coś dziwnego, że jak to kobieta- "kiermanem"?!?! Zdezorientowana byłam tym jego szokiem. (wie on że posiadam prawo jazdy i jeżdżę autem) Wytłumaczyłam, że u nas jest to normalne i wszystko jest w porządku. W odpowiedzi usłyszałam, że na Ukrainie jest mało kobiet-kierowców, tak na około 10 %, bo kurs prawa jazdy jest drogi, a w ogóle kupić jakikolwiek samochód to jest 5 lat pracy. Czyli tam... prawo jazdy i auto to przywilej dla niewielu.

niedziela, 18 listopada 2012

Pacan

Z tym pacanem to śmieszna sprawa jest...
A to dlatego, że w po Ukraińsku ma to słowo odwrotne znaczenie niż w Polskim.
Koleżanka z Ukrainy imieniem Masza, z niedowierzaniem dopytywała, co znaczy to słowo. Mówię więc, że jest to obraźliwe i jak chce się przekonać to nieopodal stoi Jacek i może go tak nazwać. Bała się jednak zaryzykować, bo Jacka baaaardzo lubi ;) Jednak dziewczyna, mało przekonana, bo ciągle powtarza, że u nich słowo to oznacza mężczyzna. 
Tak więc zaprezentowałam Maszy, aby uwierzyła:
[ja] -Jacek Ty pacanie!
[Jacek] -A chcesz kopa?!?
Maszka uwierzyła "na sto procenty" i w ramach rewanżu, podpuszczała bym powiedziała do Dina, że on nie jest pacan. Ja wierzyłam w stu procentach od początku.

Dima opowiadał mi później historię, która opowiadała mu Ludzia, jak to pewien student narodowości Ukraińskiej, znalazł się w Polsce na wymianie studenckiej. Jak wiadomo student, nie wielbłąd, to też często zdarzają się różne spotkania, towarzyskie okraszone procentem. W jednym takim oto spotkaniu, w męskim gronie, uczestniczył rzeczony ukraiński żak. W przypływie radości spowodowanej rozluźnieniem ogólnym, rozkładając w braterskim geście ręce, rzekł on do swych współtowarzyszy: "pacany"
Jak już wcześniej pisałam, Polak w swym kraju obrażany być nie lubi.
Wynik: panda  O_O
....o tak! Fiolet pod oczami przez kilka dni się trzymał.

Wszystko jedno

Nie wiedzieć czemu, dla Ukraińców, wyrażenie "wszystko jedno" jest dla nich bardzo śmieszne. Za każdym razem kiedy któryś z naszych znajomych ze wschodu słyszy to po raz pierwszy, szeroko się uśmiech, prosi o powtórzenie, pyta co to znaczy. (A znaczy po ichniemu "wsiorowno") i wybucha śmiechem.
Jedyne co mi się udało dowiedzieć, co w tym dla nich takiego śmiesznego to to, że śmiesznie brzmi.

Język- czyli co słyszy Polak.

Pracujemy sobie w najlepsze, nagle ktoś kichnął. Słychać polskie sto lat i na zdrowie, oraz ich Ukraiński odpowiednik, który ja usłyszałam jako "budarowa". Z ciekawości, proszę o powtórzenie, bo dobrze jest znać takie zwroty grzecznościowe w innych językach. Ponieważ niewyraźnie słyszałam koleżanka musiała powtórzyć kilkakrotnie, a ja dla upewnienia spytałam czy dobrze słyszę- "but do rowa". Ta kiwnęła głową i mówi że tak się to mówi. Śmieszne mi się to wydało, bo w końcu brzmi to dla nas jak "spadaj" ale cóż, w końcu to język obcy. Dla innych narodów nasz język wydaje się też dziwny.

Po kilku dniach znowu przy okazji czyjegoś kichnięcia było słychać powiedzenie po ukraińsku. Tym jednak razem ten ktoś powiedział to wyraźnie "budź zdarowa"

piątek, 16 listopada 2012

Nauka Polskiego

Polacy jak to Polacy, a już w szczególności młodzi w wieku studenckim, mając do czynienia z obcokrajowcami, lubią uczyć ich naszej polskiej mowy. Aczkolwiek nie zawsze w sposób prawidłowy i do tego słów o mało cenzuralnym znaczeniu. Ot tak żeby było śmieszniej. Z tym, że nie myślą o tym, iż źle uświadomiony "zagraniczniak", może mieć na prawdę dużo nieprzyjemności jak powie nieświadomie coś obraźliwego. Wiemy przecież, że Polak w swym kraju nie pozwoli się obrażać, czy poniżać.

Pewnego razu, podchodzi do mnie Ola-Ukrainka i pyta, na ucho, trochę speszona, co to jest "palcówka". Przyznam, że mnie zatkało, delikatnie się zmieszałam i w tym szoku poprosiłam żeby przyszła później, to jej wyjaśnię. Po prostu nie wiedziałam w jakie słowa to to ubrać, żeby zrozumiała, a nie używać słów bezpośrednich, które ni jak przez usta mi przejść nie chciały, jeszcze jak w pobliżu tyle ludzi. Tak też się stało, ja trochę ochłonęłam, pozbierałam myśli i wytłumaczyłam co i jak. Dziewczyna również szoku doznała, pokręciła głową, powiedziała "O bossze". Oczywiście ciekawość nakazała zapytać się, skąd owe wyrażenie zna. Powiedziała, że to Dina i Maksa nauczył nasz boski Mateo, po czym dalej kręcąc głową wróciła do swojej roboty

Przy najbliższej okazji, przepytałam panów z Ukrainy czego jeszcze nauczył ich don Mateo.
Noż oczywiście, że na jednym tego typu wyrazie się nie skończyło. Włosy dęba stają, i z lekka przyrumieniona, uświadomiłam, że nie należy tego typu wyrażeń wymawiać głośno. W ogóle, że to brzydko, paskudnie, okropnie, "nieharaszo", blee i fuj!

Zrozumieli, używają tych wyrażeń między sobą...

środa, 14 listopada 2012

Cwaniaczek

Pewnego razu, został Dino wysłany na szary koniec produkcji zanieść do mało uczęszczanego kąta jakieś tam mało używane rzeczy. Był to początek lub też koniec przerwy na posiłek. Zachodzi na miejsce a tam...koleżanka Polka (nazwijmy ją Amelka), okoliczności nie ważne, ale niestety mało komfortowe. No cóż, sytuacja na tyle nieciekawa,że Amelka starała się Dina omijać i unikać na różne sposoby. Nie zawsze jest to możliwe...to też zostali przez brygadzistkę skierowani do taśmy produkcyjnej. Z niezręcznej sytuacji poratowała inna koleżanka (nazwijmy ją Asia). Dziewczyny jak dziewczyny zaczęły rozmawiać o zaistniałej sytuacji w zakamarku produkcji. Rozmawiały cichuteńko, a że na hali jest dość spory hałas robiły różne dziwne wygibasy, żeby nie było słychać sekretów. Wtem, wspaniałomyślny Dino przemówił "dziewcinki moziecie mówić normalnie, bo ja i tak niczewo nie rozumieju". Tak więc, wyprostowały się i zaczęły normalnie rozmawiać. Dino z pokerową twarzą wszystkiego wysłuchał.
Tak....rozumiał większość ich konwersacji, a jak mi to opowiadał, to mimo, że nie powiedział o czym tam plotkowały, ale gest złapania się za głowę i duże oczy pokazały, że zrobiło to na nim wrażenie.
Myślę, że jego zdanie na temat Polek trochę się skorygowało...

Dino

Chciała bym przybliżyć nieco sylwetkę Dina.
Lat ma 21 aktualnie,narodowości jest Ukraińskiej. Jest to niezwykle nietuzinkowych chłopak.
Gdy się u nas pojawił, był niezwykle nieśmiały. Prawie nic nie mówił. No może troszeczkę do swoich rodaków słowami "da" (tak) i nie. Świętem było kiedy powiedział coś więcej po jakimś czasie, bo niektórzy nawet się zastanawiali czy wszystko z nim w porządku. Zawsze skupiony i wpatrzony w wykonywaną pracę, którą wykonuje dobrze. No cóż, ot taka niemota towarzyska.

Czas...on wiele zmienia.

Przy pomocy swoich dwóch koleżanek, Oli i Marysi które, są bardziej otwarte, powoli, powoli, powoli udało się nawiązać z Dinem kontakt. Teraz...a jakże!! dusza towarzystwa, rzekła bym nawet showam! Nie wiarygodne, nawet zdarzało mu się tańczyć! To znaczy były to podrygi takie jakie, są możliwe przy zajętych robotą rękach. Podśpiewuje, gwiżdże, zagaduje, zaczepia.
Inny człowiek! Nawet pewne cwaniactwo z niego wyszło....ale o tym kolejny post.

Język G-H/CH

Otóż Polskie "g" w słowach które brzmią podobnie w języku ukraińskim, jest słyszane jako "h".

Pewnego razu, będąc przy taśmie produkcyjnej, ktoś się nie wyrabiał ze swoją częścią roboty, pomogła mu Ukrainka imieniem Ola. Spóźnialski podziękował, na co Ola mówi:
- "Trzeba sobie pomachać"
Oczywiście każdy wiedział o co jej chodzi, ale dowcipni Polacy zaczęliśmy do siebie machać. Trochę zdezorientowało to naszych obcokrajowców. Powygłupialiśmy się i wyjaśniliśmy, co u nas znaczy słowo pomachać.

Kolejny przykład: rozmawiam sobie z dwojgiem Ukraińców Olą i Dinem (po wielu deformacjach jego imienia ogólnie mówi się na niego Dino), oczywiście pracując, jak to bywa czegoś tam nie rozumiem i po raz enty mówię "ale co?" a to doprowadza "kolehę" do białej gorączki i zaczyna szybko mówić coś po swojemu. Pytam więc Olę, co on mówi, bo zapewne jakieś przekleństwa. Ona się śmieje i mówi że "on gadaje hlupoty"

i.. tak z prawie każdym słowem:
-bryhadzista
-dlaczeho
-podloha (podłoga)

Język

Jak się porozumiewamy?

Otóż, jak ktoś chce, to się dogada.
Niejednokrotnie zdarzały się przypadki (i zdarzają nadal), że ktoś usilnie powtarza słowa
- "Ja nie panimaju"
- Nie rozumiem, mów po Polsku.

Mamy na szczęście naszą pół Polkę-Ludzię, która świetnie mówi zarówno po Polsku jak i po Ukraińsku. Wtedy już nikt się nie wywinie, że nie rozumie.

Początki jak dla mnie były trudne, bo jak wcześniej wspominałam musiałam nieraz nieźle się namachać rękami, by coś wytłumaczyć a kończyło się to często porażką. Ręce bezsilnie opadały, w głowie pojawiała się lingwistyczna pustka, a nogi same, automatycznie kierowały się w stronę przesympatycznej Ludzi. Ta nie rzadko się najpierw uśmiała z sytuacji, a później cierpliwie wytłumaczyła co i jak.

Z czasem pod wpływem, moich towarzyszy z zza wschodu zaczęła przypominać sobie poszczególne słowa z języka rosyjskiego. A edukacja w Polskiej szkole pozwoliła mi na zapoznawanie się z tym językiem przez trzy lata w szkole podstawowej,a było to 10 lat temu. Niestety ten okres czasu wymył z mojej pamięci tak zwaną cyrylice, więc po prostu będę zapisywała fonetycznie słowa rosyjskie i ukraińskie.
Trochę to ułatwiło kontakty i wzbudziło pewien respekt. Nie wiem czemu, bo zaledwie powiedziałam kilka słów i to akurat takich jakie mi ślina na język przyniosła.

Z pewnością mogę powiedzieć, że język ukraiński jest bardziej podobny do polskiego niż, rosyjski.
Mamy wiele podobnych słów, jak choćby słowo "rozumieć". U nas się mówi "rozumiem", a u nich "ja rozumieju". Całe mnóstwo jest tych słówek, a jeszcze, jak ktoś się postara i powie powoli to można Ukraińca czy Ukrainkę bardzo dobrze zrozumieć. I to działa też w drugą stronę,  bo wystarczy powoli i  wyraźnie mówić, a nasz "koleha" nas zrozumie.

Śmiesznych sytuacji związanych z językiem jest co nie miara więc, każdą opiszę w osobnym poście.

poniedziałek, 12 listopada 2012

Różnice - savoir-vivre

Pierwsza różnica jaką zauważyłam jest wprost kompromitująca dla polskich mężczyzn... Niestety panowie, poziom dobrych manier nie jest u Was zbyt imponujący.
Jako Polka wiedziałam, że gentlemana u nas to ze świecą szukać. Nie było to, aż tak widoczne do tej pory, bo my Polki już się przywykłyśmy, do tego że jeśli umiemy liczyć to mamy liczyć na siebie. Stało się to czymś normalnym.

Nie oszukujmy się, że dość często panowie macie problemy z podniesieniem czterech liter w komunikacji żeby ustąpić miejsca. Nie jedna taką historię można przeczytać w internecie, czy usłyszeć od znajomych. To jest tylko jeden taki przykład, a można ich mnożyć wiele, a tym bardziej że został zniesiony obowiązek służby wojskowej i wzrasta liczba tak zwanych maminsynków.
Z otwieraniem i przepuszczaniem kobiet w drzwiach macie się jeszcze w prawdzie dobrze, ale coraz częściej jednak, szczególnie młodsze osobniki (młodsze w sensie rocznik '90, bo jeszcze '89 ma się dobrze) po prostu tego nie robią i pchają się pierwsi. Nie bardzo wiem dlaczego tak jest, ale wina leży też po stronie wychowania, czyli zarówno mam jak i tatusiów.

Rozmawiałam o tym z koleżankami-Ukrainkami i właśnie powiedziały, że Polscy mężczyźni słabo wypadają pod względem savoir-vivreu. Wielokrotnie wspominały, że żeby uzyskać pomoc w przeniesieniu czegoś ciężkiego musiały prosić o pomoc i jeszcze zaczekać aż jaśnie Pan oderwie się od swojej roboty.
A Ukraińcy, no cóż jak widzi, że kobieta bierze coś cięższego to leci do niej i nawet nie raz zdarzyło się, że wręcz wyrywał jej to z rąk. Nawet niezależnie od tego, że stał przy taśmociągu. Zastrzegam że nikt ani nic nie ucierpiało.
Może wydaje się to biadoleniem, ale to są fakty. Nie raz i nie dwa była sytuacja, że kobieta z czymś się mocowała, Polacy się przyglądali dalej robiąc swoją robotę, a s drugiego końca hali przychodził Ukrainiec i jej pomagał. Głupie przesunięcie wózków,czy innych rzeczy i zrobienie więcej miejsca jak ktoś z czymś idzie jest niestety zbyt ciężkie dla polskich facetów, a jak w pobliżu jest Ukrainiec to zawsze pomoże nawet jak nie trzeba.
Wspomnę jeszcze o sytuacji kiedy brałam pojemnik wysoko z półki, przechodził kolega, jak mnie zobaczył to zaczął się śmiać, ale pomóc mi nie zdążył, bo pojemnik był zaraz przed moimi oczami, zdjęty, bez słowa przez....wiecie sami kogo.

Ukrainki, są przyzwyczajone do tego dobrego wychowania u facetów i jest to w ich kraju codzienność. Dlatego też dociera do nie bardzo dużo sygnałów od nich, na temat nieuprzejmości Polaków.

Oczywiście biorę pod uwagę, to że oni w jakiś sposób reprezentują swój kraj i może to mieć związek z chęcią przypodobania się, ale w zasadzie oni są tu tylko na jakiś czas i w zasadzie nie muszą robić nic co wykracza po za zakres obowiązków pracownika firmy.
Polacy są, mało uprzejmi dla nich a mimo to oni, pomagają i to tak naturalnie im przychodzi, a nie przez chęć podlizania się.
Polak z chęcią pomaga brygadzistkom i szefom.

Tak dodatkowo jako anegdotkę, opowiem jak umówiłam się z kolegą. Szyliśmy ulica i wchodziliśmy do lokalu czy sklepu i ten chcą się popisać jaki to on kulturalny jest otworzył zamaszyście przede mną drzwi tak że mało kobiety, która szła z tyłu nimi nie zabił. Przepuścił mnie, sam wszedł i zamknął te drzwi. Zobaczyłam kątem oka przez szybkę, tą kobietę. Stała biedna w ciężkim szoku, i po  chwili weszła. Zapytałam czy nic jej się nie stało, a ta odpowiedziała że mało brakowało a krew by z nosa poszła. Delikwent nawet nie ogarnął o co chodzi, bo się później pytał zdziwiony moim pytaniem, czy ona źle się poczuła.
No cóż to już chyba są dziury w systemie edukacji i wychowania które uczą, że kobietę należy przepuścić w drzwiach, ale nie mówi się, że na inne kobiety też należy uważać.

A tak swoją drogą w ogóle porzuciłam wszelką nadzieję na to, że znajdzie się mężczyzna z wiedzą o tym po której stronie chodnika powinna iść kobieta a po której on.

Dlaczego nie lubi się Ukraińców?

No właśnie dlaczego?

A no dlatego, głównie że zabierają Polakom pracę...
Tylko Polak nie pomyśli, że wina leży po stronie Polaków. Myślę, że gdyby polskiego pracodawcę było stać na obstawienie swojego interesu Polakami to na pewno by nie musiał korzystać z taniej siły roboczej. Dla Ukraińców zarobki w Polsce, są bardzo wysokie tak jak dla nas, wysokie, są w Niemczech, Anglii, Hiszpanii....

Taaaak własnie proszę Państwa! Oni emigrują do nas tak samo jak my jeździmy do innych krajów - czyli za chlebkiem, którego każdy potrzebuje.

Stereotypy są niezwykle mocno zakorzenione w naszych głowach. Jeszcze kilka pokoleń Polaków musi przeminąć zanim akty panicznego strachu przed obcokrajowcem zostaną ograniczone do niegroźnego minimum. Nie wspomnę już o ciemnoskórych, bo ci już w ogóle mają przekichane. Nie jeden słyszał młodzieżowe, głupkowate wyśmiewanie się i wyzywanie od czekolad i asfaltów. Starsze pokolenie zaś, widzi w nich "hify","adidasy", czy inne malarie i zboczeńswa. Bo to co nie znane, jest wcieleniem wszelakich diabelstw.