Witam serdecznie.
Zanim przejdę bezpośrednio do tematu chciała bym opisać jak to się zaczęło i skąd pomysł...
Będzie długo...
Stało się bardzo niefajnie, gdy skończyła mi się praca kelnerki w cukiernio-kawiarni.
Przyszedł więc te niemiły czas poszukiwań możliwości zarobku. Kto szukał ten wie czym to pachnie...
Tak więc rozpoczęłam swoją przygodę. Najpierw ambitnie rozglądałam się w branży związanej z moim kierunkiem studiów, powysyłałam CV po wszelkich możliwych firmach i instytucjach no i...klops. Zero odzewu.
Nie pozostało mi nic innego jak po prostu szukać tam gdzie chcą kogoś ze średnim wykształceniem. Na 4 już roku studiów się uczyłam to, nie chciałam wykonywać pracy dla "żółtodziobów".
W końcu taka zielona w wykonywaniu różnych prac nie jestem po 4 latach imania się różnych zajęć. Zechciałam to ja w "czystym" pracować...ot choćby w biurze. W tym celu odpowiedziałam na wszystkie interesujące mnie ogłoszenia typu: asystentka, sekretarka, praca biurowa z wykształceniem średnim. Mały odzew był i udałam się na kilka rozmów kwalifikacyjnych, na których to dowiedziałam się ze pod tymi ogłoszeniami kryje się między innymi domokrąstwo w celu sprzedaży sprzętu AGD. Inne prace też polegały na naganianiu "firmie" klientów.
(Swoją drogą o przygodach i doświadczeniach z potencjalnymi pracodawcami można by osobny blog założyć, bo przez lata uzbierało się ładnych parę kwiatków.)
Także pogrzebałam swe nadzieje na pracę papierkową. Jako że głównie dotychczas w gastronomi pracowałam, po prostu wróciłam do korzeni i zaczęłam w tej branży poszukiwać. Tyle że na zapleczu jako pomoc, a nie jak dotychczas na froncie-czyli pracy z klientem. Wybór taki, ponieważ różnie bywało przy obsłudze. Potwornie irytowało mnie to, że muszę być miła i udawać, że wszystko jest w porządku kiedy szanowny Pan klient już od progu dawał mi do zrozumienia, że ma mnie za pachołka. Tego rodzaju ludzi niestety była przeważająca (przytłaczająca) większość. Ot takie Polskie "Już! Teraz! Natychmiast! Mi Się Należy! (najlepiej za darmo)"
Wracając do tematu, CV rozesłałam w kierunku zaplecz gastronomicznych. Mógł być to nawet tak zwany zmywak, oby za uczciwe pieniądze i ludzkim towarzystwie.
Znalazło się bardzo fajne ogłoszenie. Praca na noce, co bardzo mi odpowiadało (ale o tym później).
Odezwali się, okazało się że to firma pośrednicząca, ale to nic. Rozmowa kwalifikacyjna, bardzo rzeczowa i konkretna, bez niezręcznych pytań. Bardzo mi się podobało zaproszenie na obejrzenie produkcji w celu weryfikacji czy praca w takich warunkach odpowiadają. Jest to ważne, bo nie każdy zniesie, to że musi się przebrać w ciuchy takie same jak mają inni, do tego nosić czepek który urody nie dodaje i przestrzegać licznych zasad dotyczących BHP. W końcu tam się robi jedzenie, które jedzą ludzie i higiena musi być! Do tego temperatura około 15-18 stopni.
W rozmowie z Panią karową zostaliśmy także uprzedzeni, że również pracują tu obywatele Ukrainy, czasem są problemy z dogadaniem się ale jak ktoś zna język rosyjski t nie powinno być problemu.
Mnie tam nic nie zraziło, bo raczej tą pracę postrzegałam w kategoriach przygody i po prostu byłam ciekawa jak powstaje jedzonko w tak dużych firmach.
Do rozpoczęcia pracy była tylko potrzebne moje słowo - "tak chcę tu pracować"
Odbyły się niezbędne szkolenia i oto zaczęło się....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz